Sobota 19 października, czas wycieczki do grodu Kopernika. Jest nas 35 osób, w tym słuchacze z semestrów: VI G LO, III ADM, VF LO, V E LO, V TBud, III C LO i IV G LO (głównie grupa I).
Wyjazd jak zwykle spod gołąbka o 6.20, przed nami mniej więcej 4 godziny jazdy autokarem. Jesteśmy na miejscu o 10.30 – dobry czas! Dobry czas również na spacer po toruńskiej starówce, pogoda dopisuje i jest co zwiedzać. Tak też uważa nasza przewodniczka po mieście – pani Justyna.
Podążając za przewodniczką od parkingu (przy jedynym moście łączącym miasto z naprzeciwległym brzegiem Wisły), spacerując Bulwarem Filadelfijskim dochodzimy do Bramy Żeglarskiej, za którą rozpościera się turystyczne zagłębie nazwane przez miejscowe Centrum Przewodnickie gotykiem na dotyk.
Wzdłuż ufortyfikowanych murów miejskich docieramy do Krzywej Wieży, pod którą nie da się ustać nawet minuty. Idąc dalej mijamy jeden z kupieckich ozdobnych spichlerzy na zboże, widzimy z oddali Collegium Maximum, czyli ozdobny gmach dawnego Banku Rzeszy (Reischbanku) z początków XX wieku, który obecnie pełni funkcje reprezentacyjne dla Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Pod Łukiem Cezara przechodzimy na toruńska starówkę i za panią Justyną podążamy do Domu Kopernika, mieszczańskiej kamienicy, w której prawdopodobnie urodził się słynny astronom, a obecnie na pewno mieści się muzeum biograficzne, związane z jego życiem i działalnością.
W charakterystycznej dla miast hanzy kamienicy spędzamy kolejne 2 godziny, gdyż atrakcji tu wiele. Na początek urabiamy ciasto, formujemy i oddajemy do wypieku własnoręcznie wykonane pierniki, zresztą zgodnie ze średniowieczna recepturą. W trakcie dochodzenia naszych pierniczków zapoznajemy się z kolejnymi etapami życia słynnego Mikołaja, eksponatami muzealnymi i jego astronomicznym wręcz geniuszem. Ostatnią atrakcją staromieszczańskiej kamienicy jest 18-minutowy spektakl światło i dźwięk, który pozwala nam się zagłębić w czasy, gdy po toruńskich uliczkach biegał mały Mikołaj. Dobrze ugoszczeni na koniec odbieramy nasze pierniki w kształcie: kogutka, serducha, katarzynki i innych podobnych.
Wracamy do zwiedzania miasta. Teraz trasa przebiega wzdłuż reprezentacyjnej gotyckiej katedry śś Janów, ze słynnym trzecim w Polsce dzwonem Tuba Dei (Trąba Boża), dalej podchodzimy na plac główny pod pomnik Mikołaja Kopernika i słuchamy informacji od przewodniczki o tym miejscu. Stąd już tylko krok do Ratusza Staromiejskiego, jakby nie było również gotyckiego, z piękną wieżą zegarową i tarasem widokowym na ok. 20 osób, tym razem jednak nie skorzystamy; powód- – brak czasu, choć zegar dosyć widoczny. Za to możemy podziwiać dziedziniec jedynego w Polsce ratusza, który ma taki przybytek. A tam patrzy na nas z herbu anioł, czy anielica, który(-a) chroni miasta od czasów założenia przed intruzami, ale też zaprasza miłych gości. Następną atrakcją turystyczną jest Kościół Mariacki w Toruniu, który stanowi przykład tzw. wysokiej hali, tzn. trzy nawy kościoła (główna i dwie boczne) na równej wysokości, która tu wynosi 27 metrów, i to wszystko kryte gwiaździstym gotyckim sklepieniem. Atmosfery przestrzeni sacrum dopełniają odkryte pod warstwą tynku malowidła ścienne z końca XIV wieku.
Przed Dworem Artusa, historycznym symbolem przekazania władzy nad miastem z rąk krzyżackich do polskich, żegnamy się z panią Justyną, osobą młodą o nieprzeciętnej erudycji i pasji związanej z historią Torunia, a która nam się wszystkim zwiedzającym udzieliła.
Po godzinie czasu na osobiste zwiedzanie miasta, pozostaje nam obejrzenie seansu Wehikuł czasu w Planetarium miejskim, najbardziej zaawansowanym technologicznie tego typu obiektem w Polsce. Sala projekcyjna zrobiła na nas duże wrażenie już na samym początku, a sam seans rzeczywiście przeniósł nas
w czasie zarówno do średniowiecznego Torunia, jak i ery dinozaurów oraz momentu kiedy powstawała Ziemia. Najbardziej spektakularny pokaz stanowił jednak proces powstawania Wszechświata i tzw. teoria Wielkiego Wybuchu. WRAŻENIE NIEZAPOMNIANE !
Po seansie czas się nie cofnął, ani nawet nie stanął w miejscu, ba nawet mieliśmy wrażenie, że przyśpieszył. Zadziałał czas pracy kierowcy i cóż było robić trzeba było szybko wracać do Mińska, a dalsze zwiedzanie Torunia pozostawić na później, indywidualnie lub na kolejnej wycieczce.
W każdym bądź razie warto wrócić tu jeszcze raz. Szczerze polecam!